młodość

Obserwując mojego synka dochodzę do wniosku, że dzieciństwo to wcale nie taka prosta sprawa...
Jak tylko skończy się jedną chorobę, od razu zaczyna się drugą. Kiedy zażegna się drugą, odzywa się ząbkowanie. Wszystko wydaje się takie ładne i kolorowe, kontakt i żelazko... I takie szerokie. Przynajmniej kiedy wkłada się w to głowę - z powrotem nie jest już tak prosto. Jak się człowiek oprze o psa, to on nie wiedzieć czemu, rusza. A jak się chce napić wody z butelki, jak robi to mama, to ma się potem całą mokrą koszulę. I wszystko jest takie smaczne np. taka ziemia z doniczki. Ugryzłoby się też szklany kubek, ale nie pozwalają. Najfajniejsze wrażenia daje jednak kąpiel. Raz zainteresowanie padło na niebieską rozgwiazdę, przymocowaną do maty antypoślizgowej. Leżała tak sobie sama pod wodą. A jakby ją zjeść?! Nurrr... eee... Piana i woda były wszędzie - w oczach, nosie i uszach. Och, jak ja chcę być już dorosły!

;)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty