naprzód
Czytam ostatnio (naprawdę nie wiem jak to możliwe przy obecnej intensywności wyzwań, a jednak:) książkę o wspaniałej, choć i trudnej duchowej podróży. Zastanawiam się jak różne elementy trafiających w nasze ręce książek, spotkań, obrazów, mogą stanowić dla nas pole do zastanowienia się, refleksji, dać impuls do zmiany kierunku.
Bohater "mojej" książki ma wiele wspaniałych zalet, ale jedna z nich zaciekawiła mnie w sposób szczególny. On (nawet nie wiadomo jak ma na imię) nieustannie idzie naprzód. Napotyka na swojej drodze ludzi, prowadzi z nimi głębokie rozmowy, ale to w żaden sposób go nie zatrzymuje. Widzi naprawdę mocne i często trudne wydarzenia. Żadne z nich nie powstrzymuje go jednak przed kroczeniem dalej. Jakby chwytał z chwili to, co jej należne i nie nosił ze sobą niepotrzebnego bagażu.
Sama uwielbiam gromadzić pamiątki, do wielu z nich mam ogromny sentyment. Zdjęcia, filmy, muzyka, która niesie ze sobą wspomnienia. Wcześniej widziałam same tego zalety. Dziś zastanawiam się, czy nie bywa to czasem jakimś ograniczeniem, a może i niepotrzebnym obciążeniem...? Czasem...?
witam,
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie opis książki. Poproszę o tytuł i autora :)
Witam,
OdpowiedzUsuńW związku z małą poranną awarią w komentarzach odpowiedziałam już na priv :)
Pozdrawiam,
MJ