reset

Pobudka o 6-ej, albo i wcześniej.
Zjeść śniadanie, nakarmić Młodego.
Ubrać siebie, ubrać Młodego.
Ups - niespodzianka.
Raz jeszcze ubrać Młodego.
Zapakować siebie, zapakować Młodego.
Powierzyć Młodego w dobre ręce.
Do pracy marsz, albo tramwajem.
Praca.
Praca.
Praca.
Bieg po Młodego.
Zahaczyć o warzywniak, po koncentrat barszczu.
Radość obustronna - Młody w moich rękach.
Jedziemy!
Dotarcie.
Gotowanie/podgrzewanie.
Nakarmić Młodego.
Buraczki są wszędzie.
Przebrać.
Niespodzianka - wykąpać.
Ubrać Młodego.
Zjeść zupę.
Telefon.
Młody też chce pokrzyczeć.
Dokończyć zupę.
Telefon - tym razem słychać nie tylko Młodego.
Przejrzenie materiałów, nauka.
Dumanie.
Skype.
Dumanie.
Młody śpi.
Młody budzi się na jedzonko.
Zasypia w moich ramionach i lekko sobie wzdycha.
Rozpływanie się.
Przykrywam go kocykiem.
Zakładam słuchawki i włączam:


Do tego klasyczne Prince Polo.
Jest reset.

Są takie dni, kiedy szczególnie się należy ;)


A co Wam daje reset - odpoczynek?

Komentarze

Popularne posty