korek

Przeciskając się wczoraj w korkach przez miasto przypomniała mi się rozmowa, którą odbyłam na początku listopada. Wymieniałyśmy się wówczas z koleżanką uwagami na temat miejsca zamieszkania, odległości do pracy i poświęcanego na to czasu. Ona dla wygody posiadania domu przeprowadziła się z centrum dużego miasta do pobliskiej miejscowości, ja z kolei mam za sobą przeprowadzkę z dalszej dzielnicy w bliskie okolice pracy. I co się okazuje? Ja zachwycam się wolnością od środków komunikacji, ścisku w godzinach szczytu... ona twierdzi z kolei, że droga do i z pracy to jedyny czas kiedy może zebrać myśli, odpocząć, spokojnie porozmawiać przez telefon. Punkt widzenia zależy więc od punktu siedzenia ;) ale nie tylko o to mi chodziło w tej historii. Czasem narzekamy na coś, co w rzeczywistości stanowić może dla nas potencjał... Nie zawsze chce się patrzeć na stanie w korku jako czas na przemyślenia, czy czas dla siebie... brak lub nadmiar czegoś wydaje nam się przeszkodą nie do pokonania...a może właśnie tu kryje się szansa na odnalezienie tego, czego pragniemy, może już to właściwie mamy? Często wiele szans, Osób doceniamy po fakcie, gdy ich już nie ma... Czasem warto zadać sobie pytanie, co mi dana sytuacja daje, co zabiera..? Potem na spokojnie spisać odpowiedź na kartce. I uwaga! Wynik może bardzo zaskoczyć.

Komentarze

Popularne posty